Jedenaste: Nie pracuj. Dwunaste: Kombinuj

2015-07-22 12:00:00(ost. akt: 2015-07-22 23:21:06)

Autor zdjęcia: sxc.hu zdjęcie ilustracyjne

Demokracja może iść w parze zarówno z socjalizmem, jak i kapitalizmem. Tak jest na świecie. Może iść również w parze z kretynizmem i tak jest w Polsce. Kraju, który stawia na przepisy, cyferki i wiernopoddańcze nastawienie wobec unijnych dyrektyw.
Miałem w ostatnich dniach możliwość wysłuchania dwóch opinii. Zupełnie luźne i prywatne rozmowy. Pierwszą wygłosił dyrektor wielkiego szpitala. Jego zdaniem w Polsce jest cudownie. Mamy pełną wolność, dobrobyt i stawianie na kreatywność. Pielęgniarkom jest dobrze, bo jeżdżą na wczasy do Tunezji i Egiptu, a supermarkety dają pracę rzeszom ludzi. Do tego są fantastyczne, bo można w nich tanio kupić - tylko chwalić taką ich operatywność, że potrafią tak zarządzać.

Przeciwwagą dla tych słów była opowieść młodej dziewczyny, która studiuje. Zmarł jej ojciec kilka lat temu, więc państwo wypłaca jej rentę, żeby mogła się uczyć (tu plus dla państwa). Tyle, że dziewczyna jest operatywna. Chce dorobić, bo wynajmuje mieszkanie, bo chce normalnie żyć. I tu zaczynają się schody. Bo może dorobić jedynie około 3 tys. złotych rocznie, aby tej renty po ojcu nie stracić. Kombinuje więc i w zasadzie sama chce pracować na czarno. Po jej pracy nie zostanie żaden ślad w papierach zusowskich, nie będzie miała kilku lat zaliczonych na poczet emerytury. System zamiast promować tych, którym się chce, którzy nie zadowalają się minimum i przejawiają ambicje, wali ich w łeb. Zgodnie z zasadą: „równaj w dół”.

Dwa lata temu mama mojego znajomego „nabrała praw emerytalnych”. Dostała 820 złotych polskich na miesiąc. Trochę mało, żeby kupić opał na zimę. Poszła wiec do gminnego ośrodka pomocy po tę właśnie pomoc. Okazało się, że się jej nie należy, bo ma za duży dochód na swoją jedną osobę. Kobieta zrozumiała i bez pretensji poszła do banku po pożyczkę. Tu zaś okazało się, że jej nie dostanie, bo ten dochód ma zbyt mały.
Poza całą i groteskowością tej sytuacji i jej dramatyzmem rodzi się pytanie: czy w tym państwie norm i przepisów nie należałoby skorelować tych wyznaczników? Czyli jeśli mopsy, gopsy i im podobne orzekną: masz człowieku za dużo, to idziesz do banku i przy tym samym współczynniku dochodu otrzymujesz pożyczkę. Nie. Nie w Polsce. Bo po co?

Otworzyłem list od ZUS (moim zdaniem ten skrót rozwija się w: związek ubliżania społeczeństwu) i przeczytałem, że przy dobrych wiatrach, za kilkadziesiąt lat, moja miesięczna emerytura wyniesie 230 złotych. W wariancie hiperoptymistycznym 411 zł. Zapaliła mi się lampka. Bo znajomy żulik z gminnego socjalu wyciąga około sześciu stów. A całe życie przehulał, przesiedział w wiezieniu.
Po co więc pracować? Uczciwie. Sumiennie. Tylko dla tych wczasów w Tunezji? A potem klepać biedę bardziej niż ktoś, kto całe życie nic robił?

Radosław Dąbrowski
r.dabrowski@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. :) #1788755 | 83.9.*.* 5 sie 2015 00:10

    Trzynaste: emigruj ? :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. jrw #1782894 | 83.6.*.* 25 lip 2015 15:21

      Gorzkie ale prawdziwe.

      odpowiedz na ten komentarz

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5