Siódmy rok mieszka w lesie. "Nie pójdę i nie będę płakał..."

2016-10-15 08:00:00(ost. akt: 2016-10-15 19:42:31)

Autor zdjęcia: Joanna Turowska

— Nie pójdę i nie będę płakał... I Bóg mi świadkiem, że nikogo o kromkę chleba nie poproszę. Do rodziny też po pomoc nie pójdę. Taki mam charakter. Przed nikim nie będę się płaszczył, błagał o jałmużnę. Pójdę sobie szczawiu narwę z wodą i solą ugotuję, najem się i będę żył — mówi mężczyzna, który od lat żyje samotnie w podmrągowskim lesie.
Pana Zbyszka poznałam na dożynkach. Podszedł do mnie i zapytał czy pracuję w gazecie i czy chciałabym opisać jego historię. — Mieszkam w lesie — zaczął. — Wybudowałem sobie ziemiankę, która jest moim domem i żyję tam już siódmy rok, również w zimie. Wydało mi się nieco dziwne to, co mówił. Nie bardzo chciałam wierzyć. Jednak nie wyglądał na chorego. Umówiłam się na spotkanie.

Bałam się jechać do lasu na spotkanie z obcym człowiekiem. Podpytałam zatem sołtysa o pana Zbyszka. Dowiedziałam się, że nie kłamie, że faktycznie mieszka w lesie i że jest niegroźny. Mimo zapewnień sołtysa jechałam na spotkanie pełna obaw i wątpliwości. Po drodze mijając zabudowania, poczułam się raźniej. Pan Zbyszek wyszedł do mnie do drogi, przywitał się, wskazał kierunek. Gdy tylko dojechaliśmy na miejsce wyjął wiaderko orzechów przygotowanych specjalnie dla mnie. Zaparzył herbatę, pokazał swój dom, opowiedział swoją historię. Na koniec wręczył półlitrowy słoik miodu, dla dzieci.

Kim jest pan Zbyszek?
— Mam 58 lat — zaczął pan Zbyszek. Z zawodu jestem murarzem, elektromonterem. Skończyłem zawodówkę w Mrągowie, następnie szkołę średnią w Olsztynie. Ponieważ chciałem odzyskać gospodarstwo po dziadku, już jako dorosły człowiek ukończyłem jeszcze dwuletnią szkołę rolniczą w Marcinkowie. Wszystkiego, jak sobie kiedyś policzyłem, uczyłem się 18 lat. Może jakiś mądry nie jestem, ale głupi chyba też nie, troszkę tam umiem — opowiadał.
— Z żoną żyłem osiem lat, zdradzała mnie, więc się rozwiodłem. W 1991 roku zabrałem ładę, zostawiłem dom dzieciom i odszedłem. Dom przepisałem na dwie córki, starsza dostała górę, młodsza dół. Mam też wnuki, ale nigdy ich nie widziałem. Mieszkam jak mieszkam, nie ma się czym chwalić, nie utrzymuję kontaktu z dziećmi. — A chciałby pan wznowić kontakt? — zapytałam. — Pewnie, toż to jednak moje córki — odpowiedział z wyczuwalnym żalem.

Mieszkanie w lesie
— Przepracowałem ponad 30 lat — opowiada pan Zbyszek. Robiłem różne rzeczy, byłem kierownikiem budowy w ZRB, pracowałem jako górnik w kopalni Staszic, w PGR-rze w Muntowie, w Bumarze, w jednostce wojskowej w Mrągowie. Jednostkę rozwiązali, przeszedłem na kuroniówkę. Początkowo mieszkałem u przyjaciółki, później u kolegi Zenia. 11 lat się tego zebrało jak u niego mieszkałem. Dwa lata jeszcze po jego śmierci. Później przeniosłem się do jednego gospodarza. Za ciepły kąt pomagałem przy gospodarstwie, a pracowałem u innego rolnika. Postawiłem mu oborę, chlew, zlewnię…pokłóciłem się z nim i odszedłem. Wtedy gospodarz kazał mi się wynieść. Spodziewałem się tego już wcześniej, więc przez trzy dni kopałem w lesie i wykopałem to swoje mieszkanie.
Chata w której mieszka pan Zbyszek stoi na obrzeżach lasu, na ostrej skarpie. Schodząc do szopy trzeba uważać, by się nie poślizgnąć i nie upaść, na szczęście jest poręcz i można się podtrzymać. Skarpa jest podkopana w głąb, ściany z desek i blachy, na dachu eternit. W środku piecyk. Obok piecyka szafka, na której piętrzą się garnki. W głębi łóżko, nad nim wisi obraz Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej.

Zwierzęta są jego towarzyszami
Przy nogach właściciela kręci się piesek. — To mój pies Psota — mówi pan Zbyszek. Jest chora, chyba ma astmę. Miałbym pieniądze, to bym może ją wyleczył, a tak wystarczy, że ją nakarmię. Psotę wziąłem od Zenia, on dwa tygodnie później umarł. W oddali widać kota. — Przygarnąłem go — opowiada dalej. — Byłem u sąsiada. Mówię — patrz, tutaj jakiś kotek jest. Wziął go i pogonił. Za dwa dni przychodzę, znowu siedzi kot u niego w chlewie, pytam, a karmisz go. — A po co, co to mój kot — odpowiedział. Przykro mi się zrobiło, wsadziłem go za pazuchę kiedy nie widział i kotek jest teraz ze mną. Poza nim, mam jeszcze trzy koty — kontynuuje. Normalnie siedzą sobie tutaj, rzędem pod lasem i wygrzewają się w słońcu. Wiedzą, że pani tu jest, dlatego wszystkie czmychnęły. Teraz żaden nie podejdzie.
Nie jest mi źle tutaj gdzie jestem. Budzę się, latem ptaszki śpiewają, jesienią biegają wiewiórki. Jestem już za stary, nie chcę nic, ja sobie tutaj dam radę. Lubię tę ciszę wokół.

Zarabia na rożnych fuchach

— Radzę sobie jak umiem. Pracuję na różnych fuchach, robię co się trafi: remontuję, buduję, przy gospodarstwach pomagam, trzeba gnój rozrzucić - nie ma sprawy. Chociaż niektórzy to więcej udają że płacą, niż płacą.
— Zbiera pan jakiś złom, puszki? — zapytałam.— Nigdy. Nigdy się tym nie parałem. To mnie nie interesuje. Wolę iść komuś gnój wywalić za 20 zł, jak lecieć do Mrągowa z pięcioma czy czterema kilogramami puszek i dostać za to pięć złotych. Tu trzeba myśleć logicznie. Nie ważne jaki mam zawód, ważne że mam chęci do roboty.

Bóg nad nim czuwa
— Nie mam tutaj nic, ani wody, ani elektryki, ale jakoś się ogarniam, jakoś wyglądam. Nie chodzę brudny. Slipy i skarpetki piorę. Spodnie ponoszę i palę. Wodę dowożę w 5-litrowych baniakach. O higienę osobistą trzeba dbać, gdzie by człowiek nie mieszkał. Dużo dostaję od ludzi. Przechodzę obok takiego jednego człowieka - a naprawdę nie miałem co jeść – Zbyszku, masz tutaj, woła. Patrzę bułki, słonina, mięso. Jak nie mam, głównie zimą, ludzie mi jedzenie dają. Nie wiem skąd oni wiedzą, że ja nie mam co jeść, bo ja nie pójdę, nie poproszę. Oni wiedzą jaki jestem.
Jak mieszkam tak mieszkam, ale Bóg nade mną czuwa. Co wieczór pacierz zmawiam, chyba, że się napiję. Choć bywało i tak, że budziłem się rano, chwytałem za szklankę, a szklanka zamarznięta.
— A było tak kiedyś że Pan głodował? — Nic nie mówmy na ten temat lepiej. Nie pójdę i nie będę płakał... I Bóg mi świadkiem, że nikogo o kromkę chleba nie poproszę, choć wiem, że bym go dostał, ale nie pozwala mi na to honor i wstyd.

Mieli go za złodzieja i bandytę
— Nie zawsze tak było, ale z czasem ludzie przekonali się do mnie. Na początku mieli mnie za złodzieja i bandytę. Później mnie przepraszali. Przyjechali kiedyś do mnie... nawyklinał mnie jeden taki, żona jego stała obok. Wpadł do mojej chałupy, rozejrzał się, nic nie znalazł. Mówił, że okradli go, że m. in. zginęła kurtka podobna do mojej. — Ale to nie ta— zapytałem.— Nie—on na to. — Jak ci zimno to weź — powiedziałem. Przeprosił. Teraz jak jedzie kłania się nisko. Ale po co mi to było… Miałem dużo takich przypadków. Mieszka w norze to pewnie kradnie i z tego żyje— myśleli. Ale ja jestem uczciwym człowiekiem. Nikomu nigdy nic nie wziąłem. Mnie za to cztery razy okradli. Dlatego nie mam butli. Kuchenkę mam… jakoś nie ukradli.

Nie będzie błagał o jałmużnę
— Z alkoholem nie ma Pan problemu? — Nie powiem, że nie lubię. Ale w pracy nigdy nie byłem wypity. Po pracy tak, ale w pracy nie. Zimą w ogóle nie piję, bo nie mam za co, patrzę tylko, żeby mieć na chleb.
Nigdy nie byłem w opiece po jakąkolwiek zapomogę. Raz tylko gdy szedłem ze sklepu i potracił mnie samochód, wtedy zapłacili za moje leczenie.
Do rodziny też po pomoc nie pójdę. Taki mam charakter. Przed nikim nie będę się płaszczył, błagał o jałmużnę. Pójdę sobie szczawiu narwę z wodą i solą ugotuję, najem się i będę żył.

Gdyby ktoś zaproponował Panu pracę, mieszkanie?
Wziąłbym. Ale co z moimi zwierzętami by było, przecież ich tak nie zostawię...

• Na prośbę pana Zbyszka zostało zmienione jego imię.
j.t.
Czytaj e-wydanie





Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. 

Swoją stronę założysz TUTAJ ".

 Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Joanna Turowska

Komentarze (40) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Jacko #2166674 | 201.191.*.* 24 sty 2017 05:57

    Brawo Zbyszek tak trzymać!!! Ja już od 3,5 roku tak na prawdę mieszkam w namiocie!! Tyle , że nie w jednym miejscu a na całym świecie. Autostop to moje życie a namiot moim domem. Zapraszam na bloga www (kropka)supertrampjack(kropka.blogspot(k ropka)com gdzie możesz zobaczyć w jakich miejscach ja spałem i obozowałem ! Np. Na wulkanie w peru na 5800m , jaskiniach, kosciolach itp. W sekcji odwiedzone kraje można śledzic całą moją podróż od poczatku a czytania i oglądania to będzie na miesiące ;)

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

  2. POLAK #2099163 | 109.241.*.* 27 paź 2016 09:09

    pracownicy pomocy boja sie bswoich przełozonych , czym wiecej kasy wtdadzą dla potrzebujacych , tym mniej złodzieje i oszusci beda miely na premie

    odpowiedz na ten komentarz

  3. MLODY #2099150 | 109.241.*.* 27 paź 2016 08:57

    a teraz ta j PANA ZBYSZKA kurwa na czarno protestuje , tyle dzieci zamordowała by w załobie protestowac

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. Lukee #2096432 | 188.146.*.* 24 paź 2016 18:23

    Zimą, a nie "w zimie" redaktorzyno niedouczona!

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Gość #2090810 | 195.147.*.* 17 paź 2016 19:36

      Czy ktoś coś wie czy ten Pan dostał już jakąś pomoc?

      Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (40)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5