Żeby nam się chciało chcieć

2017-01-25 14:25:14(ost. akt: 2017-01-25 14:34:05)
paweł kisiel

paweł kisiel

Autor zdjęcia: archiwum

Paweł Kisiel znany jest w Mrągowie z tego, że propaguje teatr. Z wykształcenia reżyser, nie obawia się stanąć po drugiej stronie — na scenie. Na co dzień jest animatorem kultury i pracuje z młodzieżą, która go uwielbia.
— Poprzedni rok był dla was pełen sukcesów...
— Najpierw Enklawa Artystyczna dostała nagrodę w konkursie Godni Naśladowania, później z Aleksandrą Lemańską zostaliśmy laureatami nagrody Uskrzydleni 2016, przyznawanej przez Stowarzyszenie Pro Kultura i Sztuka w Olsztynie. Cieszę się, że to, co robimy lokalnie, ma większy oddźwięk. Zaczęliśmy działać 3 lata temu, więc jesteśmy zaskoczeni tymi wyróżnieniami.

— Na co dzień pracujesz z młodymi ludźmi. Dlaczego?
— Bo uważam, że trzeba im pomóc odkryć siebie, swoje własne możliwości. Jest w nich olbrzymi potencjał.

— Czym zajmuje się animator kultury?
— Ludziom zawód animatora kultury kojarzy się z osobą, która bierze jakieś zabawki i zaczyna tzw. animację. Ludzie po kursach animatorów są najczęściej nastawieni na pewne schematy i szablony. Znają różne zabawy, gry i potrafią zapełnić czas przez 2-3 godziny. Ale jak sprawić, żeby tę młodzież czymś zainteresować?

— No właśnie, jak?
— Naszym podstawowym mottem jest hasło: aby nam się chciało chcieć. Animator kultury powinien przede wszystkim animować, czyli ożywiać to, co w jest ludziach. Przychodzą do nas często dzieciaki, które nie znają swoich możliwości i nie mają na siebie pomysłu. My jesteśmy od tego, żeby pomóc im znaleźć własną drogę. Akademia jest tworzona przez młodych dla młodych. Młodzi ludzie przychodzą do nas po to, żeby się czegoś nauczyć, żeby oderwać się od szarej codzienności.

Wyrwać się ze schematu dom-szkoła, szkoła-dom. Oczywiście interesujemy się również tym, jak nasi adepci radzą sobie w szkole. Stawiamy na samopomoc uczniowską. Dzieci po wyjściu od nas mają odrobione lekcje i są przygotowane na następny dzień. I nikt nie jest niezadowolony, że ktoś go goni do roboty.

— Jak wygląda dzień pracy Enklawy Artystycznej?
— W jednym rogu młodzi ludzie siedzą i piszą projekty nowych inicjatyw. Na drugim końcu siedzą i pracują, np. nad słuchowiskiem. Ostatnio jedna osoba przyszła z pomysłem na bajkowe słuchowisko radiowe dla niewidomych dzieci. Żeby przybliżyć im Boże Narodzenie. W tle, na korytarzu, ponieważ już nie ma miejsca w środku, grupa wokalna śpiewa i robi coś w rodzaju karaoke. Mamy też osobę, która zajmuje się wizażem. Jest tego naprawdę mnóstwo. Każdy znajdzie tutaj swoje miejsce.

— Jak to się zaczęło?
— Od Artefaktu prowadzonego przez Anią Pochyłę, z którego zresztą wywodzi się kilkunastu zawodowych aktorów, m.in. Wojciech Malajkat, Piotr Szwedes czy Mariusz Drężek. Staram się niejako przejąć schedę po Ani, ale zdaję sobie sprawę, że pewnie nigdy jej tak naprawdę nie dorównam. Ona nigdy się nie poddała i nie odpuszczała. Mimo likwidacji grupy, w 2007 roku spotkaliśmy się ponownie, aby uczcić 25-lecie pracy pedagogicznej Ani. Zagraliśmy wtedy spektakl „Pamiętniki Adama i Ewy” w reżyserii Wojtka Malajkata.

— Możesz powiedzieć więcej o twoich projektach teatralnych?
— Teatr Insania jest nastawiony na młodzież, natomiast teatr ALE jest teatrem zawodowym, w którym biorą udział przede wszystkim osoby dorosłe. Zaczęło się od jednego spektaklu, ale od razu mieliśmy pomysł, żeby stworzyć mrągowską grupę teatralną. Działamy przy fundacji ALE, która wzięła nas pod swoje skrzydła i dała nam wiele nowych możliwości. Sam zawsze czułem się bardziej reżyserem niż aktorem, ale chętnie występuję na scenie.

Projekt cały czas się rozwija, dochodzą do nas coraz to nowe nabytki. W tej chwili można nas obejrzeć przede wszystkim w restauracji Ceglana, która zaczęła niezwykle mocno promować kulturę. Każdy przyzwyczaił się do klasycznej sceny. My chcemy iść trochę dalej i wzorem innych teatrów chcemy zaproponować teatr dla ludzi, którzy siedzą w środku teatru — teatr interaktywny.

— Uważasz się za artystę niezależnego?
— Tutaj w Mrągowie robię swoje. Jestem niezależny i ogromnie się z tego powodu cieszę. Umożliwia mi to Fundacja Alternatywnej Edukacji ALE. Dlatego nasza współpraca jest tak owocna. Z chwilą, kiedy dostaje się wolną rękę i daje się sobie czas, żeby człowieka nawiedziła wena, powstają rzeczy wielkie. Nie uprawiajmy więc manufaktury i rzemieślnictwa, tylko bądźmy artystami.

MK



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. znajomy #2169185 | 89.231.*.* 27 sty 2017 14:27

    BRAWO !!! dzięki takim osobom i stowarzyszeniom młodzież ma szanse oderwać się od TELEFONÓW i zobaczyć życie poza wirtualnym światem Prostowanie kręgosłupa moralnego i właściwego - dzięki Paweł

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5