Poznałam bohaterkę swojej historii

2017-03-05 14:22:59(ost. akt: 2017-03-05 14:26:37)
Ambasadorka Muzeum Historii Żydów Polskich Polin na Warmii i Mazurach. Dwukrotnie wyróżniona nagrodą Ireny Sendlerowej "Za naprawianie świata", którą przyznają Dzieci Holocaustu. Jej dziadek ze strony ojca (Mazur) był w Wehrmachcie. W wolnych chwilach biega, maluje, zajmuje się zwierzętami. Magdalena Lewkowicz, osoba niebanalna, zawodowo wicestarosta.
— Co jest twoją największą pasją?

— Po zastanowieniu... chyba praca z ludźmi, którzy mają w sobie dużo empatii.

— Skąd czerpiesz na te wszystkie pasje energię?

— Jestem wampirem energetycznym (śmiech). A tak na poważnie, chyba mam po prostu taki charakter. Nie wiem, czy to wynika z ambicji, czy uporu, ale jak mam jakiś pomysł, to staram się go zrealizować. Jest to cecha, którą nie do końca w sobie lubię. Ludzie dookoła wiedzą, że nie potrafię mówić nie i często to wykorzystują.
Bardzo dużo energii przez lata dawała mi praca z młodzieżą. Przebywanie z osobami młodszymi, które mają jeszcze więcej pomysłów i energii od ciebie, daje niespotykane efekty. Ładuje mnie pozytywnie także efekt ciężko wykonanej pracy. Gdy ktoś mówi, że czegoś nie da rady zrobić, staram się pokazać, że nie ma racji, że wystarczy chcieć.

— Jesteś twarzą wielu inicjatyw. Na pewno miałaś momenty zwątpienia. Jak sobie z nimi radzisz?

— Bywały dni, kiedy tak po ludzku przestawało mi się chcieć. Miałam różnego rodzaju przykrości w przeszłości, ale również wielu przychylnych ludzi, którzy dawali i dają mi motywację. Taką osobą jest mój mąż, moja zbroja i ostoja. Dzisiaj nauczyłam się, że nie ma idealnego świata, w którym wszystkim moje działania będą się podobały. Jednak... róbmy swoje.

— Dlaczego w takim razie warto podążać ścieżką, którą kiedyś sobie obrałaś?

— Bo życie jest jedno i bardzo szybko ucieka.

— Wspomniałaś o pracy z młodzieżą, która cię motywowała. Opowiedz o tym...

— Realizowałam z nią m.in. projekty edukacyjne, zazwyczaj były związane z II wojną światową, bo to II wojna, a zwłaszcza problematyka Holocaustu to moja pasja. O ile o Holocauście można tak powiedzieć.
Starałam się w swojej pracy rozbudzać u innych pasję do historii. Myślę, że to olbrzymia satysfakcja, jak człowiek organizuje zajęcia pozalekcyjne w ferie zimowe i ma np. 30 chętnych uczniów, którzy mogliby w tym czasie np. siedzieć przed internetem.

— Dużą część swojego czasu poświęcasz również zwierzętom.

— Staram się im pomagać. Tworzymy wspaniałą drużynę z innymi miłośniczkami zwierząt. Ja, Iza, Liwia, Dorota i Emilka pracujemy zawodowo. Po pracy pomagamy bezdomniakom, szczególnie kotom. Leczymy, dokarmiamy, a później prowadzimy adopcje, edukację w przedszkolach. Piszemy też projekty, żeby zdobyć finanse, bo leczenie zwierząt często sporo kosztuje. Dzięki pomocy darczyńców udało się nam zebrać sporo potrzebnego sprzętu i karmy.
W ubiegłym roku do adopcji poszło co najmniej 60 kotów i 10 psów. Żeby było jasne: nie prowadzimy schroniska. Funkcjonujemy tak naprawdę dzięki naszej ciężkiej pracy i ludziom dobrej woli, którzy zgadzają się tworzyć tymczasowe domy dla zwierzaków. W taki sposób działamy już 3 lata.

— Wróćmy do historii. Skąd twoje zamiłowanie do historii najnowszej?

— Jakieś 6 lat temu pojechałam na 2-tygodniowe seminarium do Yad Vashem (Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu) w Izraelu. Tak naprawdę dopiero tam zobaczyłam ogrom tematyki i metod pracy, które można by było wykorzystać w podejściu do zrozumienia Holocaustu nie tylko jako ludobójstwa, ale przede wszystkim jako życia ludzi.
Często skupiamy się w wojnie na śmierci, ale to, co istotne w edukacji Yad Vashem, to pokazanie, że ci wszyscy, którzy zginęli, to byli żywi ludzie. Każda historia, każdego człowieka, jest historią wartą opowiedzenia. Po powrocie skupiłam się na wprowadzeniu nowo poznanych metod na własnych lekcjach.
Dobrze jest też znać swoje korzenie, pochodzenie. Stąd także moje zainteresowanie historią najnowszą.

— Czy wyjazd do Izraela miał swój ciąg dalszy?

— Przede wszystkim pociągnął później inne moje wyjazdy edukacyjne, m.in. do Paryża czy Wannsee koło Berlina, gdzie została podpisana ostateczna decyzja o zagładzie Żydów. W Budapeszcie z kolei uzyskałam dostęp do relacji wideo osób ocalonych. Mogłam je ściągnąć z głównego serwera, który jest na uniwersytecie w Berkeley. W tej chwili taki serwer znajduje się również w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie.
Zdobyłam w ten sposób 15 relacji osób, które przeżyły II wojnę. Pomyślałam wtedy również o nowym projekcie. Zaczęłam szukać relacji dotyczących życia ówczesnej młodzieży, dzieci, żeby później przełożyć to na dzieciństwo moich uczniów.
Tak natrafiłam na panią Irenę Bołdok. Okazało się, że odczucia pani Ireny zupełnie odbiegały od tego, jak dzisiejsza młodzież patrzy na świat. Niezwykłym dla mnie przeżyciem było osobiste poznanie pani Ireny, kilka lat po projekcie.

— Jak do tego doszło?

— Udało mi się zdobyć numer jej telefonu. Kartka z nim przeleżała w szufladzie ponad pół roku. Nie wiedziałam, o czym mam z nią rozmawiać, jak się zachować.
Któregoś dnia zdobyłam się jednak na odwagę. Gdybym tego nie zrobiła, chyba do końca życia bym tego żałowała. Usłyszałam ten sam głos, który znałam z filmu. Była bardzo wzruszona. Później młodzież pisała do pani Ireny listy. Tych listów było ponad 30. Do dzisiaj mamy ze sobą kontakt i odzywamy się do siebie. Poznałam bohaterkę swojej historii. Coś niesamowitego!

mk





Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Joanna #2195495 | 94.197.*.* 5 mar 2017 16:12

    Brawo Magda, to jest wdpaniala kobieta, spolecznik od urodzenia w 100%, zawsze walczyla o prawa uczniow (juz w liceum przejawiala swietne cechy przywodcze), jak i prawde! Swietnie, ze zostala wybrana na wicestaroste, zamiesza pozytywnie, to wiem. Powodzenia i jestesmy z Toba!

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  2. Warnijok #2195776 | 79.185.*.* 5 mar 2017 23:18

    Jak Opa Mazur to gdzie miał być jak nie w Wehrmachcie? No... chyba, że w AK - Afrika Korps :-D

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5