Dziki Zachód rozhula Mrągowo

2017-10-06 07:59:27(ost. akt: 2017-10-06 08:03:12)

Autor zdjęcia: archiwum Kaliniak Team

Miłośnicy biegów ekstremalnych z całego regionu (a także z Rosji) będą mieli 7 października swoje kolejne święto. A co najważniejsze, tym razem odbędzie się ono w Mrągowie, które za sprawą Biegu Kowboja wyrabia sobie coraz lepszą pozycję na rynku. W ostatnich godzinach przed startem imprezy rozmawiamy z jej głównym organizatorem Tomaszem Kalinowskim.
— To już ostatnia prosta przed II Biegiem Kowboja. Na jakim etapie są prace?
— Przygotowania przebiegają zgodnie z planem. Praktycznie wszystko, co założyliśmy, jest już gotowe. Pozostały nam jedynie detale. Nie byłoby to jednak możliwe gdyby nie solidna, zorganizowana ekipa ludzi, którzy nie tylko potrafią, ale i lubią aktywnie działać. Zrobiliśmy to, co do nas należało.

— Czym tegoroczna impreza będzie różniła się od poprzedniej?
— W największym skrócie: będzie dużo ciekawiej. Skróciliśmy nieco trasę — do 2,5 km. Trzeba ją będzie pokonać trzykrotnie. Jest to zresztą dobra wiadomość dla kibiców. Nie będą musieli aż tak daleko chodzić, żeby dopingować znajomych uczestników na całej trasie. Na to, że będzie łatwiej, nie ma jednak co liczyć. Postaraliśmy się o znacznie więcej przeszkód, wśród których jest sporo nowości. Staraliśmy się również wyciągnąć jak najwięcej wniosków z poprzedniej odsłony. Impreza się rozwija i mogę zapewnić, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

— Oferta biegów ekstremalnych w naszym regionie robi się coraz bogatsza. Czym różnicie się od innych imprez tego typu w tej części Polski?
— Na pewno typowym dla miasta, specyficznym, kowbojskim klimatem. Nie ma co ukrywać: robimy to z pasji, pewnie jak większość, ale w ogóle nie nastawiamy się na zyski. Wpisowe celowo jest niskie w porównaniu do innych biegów. Nie chcemy, żeby pieniądze były czymś, co staje na przeszkodzie w zmierzeniu się z Biegiem Kowboja. Obowiązujące obecnie stawki pozwalają nam pokryć jedynie podstawowe koszty. I myślę, że w tej cenie oferujemy naprawdę dużo, bo skala trudności trasy i przeszkód nie odbiega od wydarzeń organizowanych przez topowe firmy zajmujące się tym tematem od wielu lat.

— Jednym z założeń niskiego wpisowego było przyciągnięcie większej liczby śmiałków. Cel został osiągnięty. W tym roku będzie ich przeszło dwukrotnie więcej. Tylko czy dacie radę takiemu tłumowi?
— Fakt. W pierwszej, pilotażowej imprezie wystartowało ok. 90 osób. Pomysł chwycił, postanowiliśmy więc solidnie go rozkręcić. Podjęliśmy decyzję, że zwiększamy limit do 200 osób i bardzo szybko lista się zapełniła. Od razu pojawiły się również prośby, żeby ten limit zwiększyć. Oczywiście moglibyśmy to zrobić, ale... staramy się podchodzić do wszystkiego na chłodno. Nie porywać się na coś, co mogłoby (choć oczywiście nie musiałoby) nas przerosnąć. Cały czas uczymy się organizacji tego typu imprez. Wiemy, że jeszcze dużo nauki przed nami. Jednak stopniowo, małymi krokami budujemy sobie grono miłośników, rozwijamy zaplecze i dbamy, aby przy tym nie utracić unikatowego klimatu.

— Biegaczy z jakich stron możemy się spodziewać na starcie?
— Praktycznie ze wszystkich stron naszego województwa. Poza nimi nie zabraknie również np. solidnej ekipy z Białegostoku, Ostrołęki czy Malborka. Przed mrągowskimi kibicami zaprezentują się również nasi biegowi sąsiedzi zza granicy, dokładnie z Kaliningradu.

— Było coś, z czego w tym roku musieliście zrezygnować? Coś, co będziecie mogli zaserwować np. dopiero za rok?
— Myślami jesteśmy obecnie przy sobotniej odsłonie. Na tym się skupiamy i to jest nasz priorytet. Pewne założenia jednak są. Jeśli tylko wszystko wypali, to w przyszłym roku może uda nam się ulokować Bieg Kowboja w centrum miasta. Da nam to dużo nowych możliwości... ale do konkretnych rozmów o trzeciej edycji przysiądziemy na poważnie nie wcześniej jak po zakończeniu drugiej.

— Z tego, co widziałem, to poprzeczkę zawiesiliście bardzo wysoko. Tak prosto z mostu: podołacie?
— Zrobimy wszystko, żeby całość przebiegła jak najbardziej profesjonalnie i bezproblemowo. Czy nam się uda? To ocenią dopiero po biegu sami uczestnicy.

— Bieg Kowboja wyrasta na kolejną atrakcję-wizytówkę Mrągowa. Jak w tym przedsięwzięciu układa się wam współpraca z władzami miasta?
— Bardzo przyzwoicie. Mamy szczęście współpracować z ludźmi, którzy — tak jak i my — coraz lepiej rozumieją ten temat i coraz bardziej zdają sobie sprawę z korzyści, które za sobą niosą takie imprezy. Oczywiście bardzo bym chciał, żeby ta współpraca stale się rozwijała. Bieg Kowboja ma dużą szansę wzmocnić jeszcze bardziej atrakcyjność turystyczno-sportową miasta.

— Czego można wam życzyć?
— Na pewno udanej zabawy. W najbliższych godzinach czeka nas wprawdzie mnóstwo pracy, będzie trzeba włożyć dużo energii i siły, ale tego typu wyzwania zawsze dają mnóstwo satysfakcji i frajdy.

— Zatem i tego w imieniu całej redakcji szczerze życzę. Dzięki za rozmowę!

Rozmawiał: Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5