W morzu punktów nie znaleźli

2018-01-11 17:00:00(ost. akt: 2018-01-11 17:55:40)
Mrągowskie "Asy" ambitnie, lecz niestety na tarczy

Mrągowskie "Asy" ambitnie, lecz niestety na tarczy

Autor zdjęcia: archiwum KS AS Mrągowo

Zawodnicy KS AS Mrągowo nie zdołali podtrzymać zwycięskiej passy i w pierwszym meczu 2018 roku ulegli na wyjeździe faworyzowanym rywalom z SMS PZKosz Władysławowo. Do zwycięstwa nie brakowało jednak wiele.
Gospodarze, trzeci zespół III ligi, z mrągowską ekipą spotkali się na parkiecie już po raz drugi w tym sezonie. 5 listopada pokonali podopiecznych trenera Sebastiana Kaczmarskiego (56:66), w sposób mało gościnny witając naszych koszykarzy na trzecioligowym szczeblu rozgrywek.

Żądza rewanżu była wśród "Asów" widoczna. Tym bardziej, że zdawali się być "w gazie" po ostatnim triumfie nad Neptunem Politechniką Gdańska. Mrągowianie zameldowali się we Władysławowie już 6 stycznia.

- Rywale są drużyną z wysokiej półki, nie możemy więc pozwolić, by chłopaki wychodzili na boisko chwilę po długiej podróży. Jadąc wcześniej mają czas nie tylko by wypocząć i się zaaklimatyzować, ale i zapoznać się z parkietem, na którym przyjdzie im walczyć o punkty - mówił niewiele przed starciem Mariusz Trupacz, prezes AS Mrągowo.

W niedzielę, punktualnie o 13:00, zwiedzanie popularnego "Władka" się jednak skończyło i nadeszła godzina próby.

Miejscowi od pierwszych sekund robili wszystko, by narzucić swój rytm gry. I - niestety - w dużej mierze im się to udało. W pierwszej kwarcie Władysławowo punktowało aż dwukrotnie częściej (24:12). Później sytuacja nie prezentowała się lepiej. Niesieni dopingiem własnej publiczności, gospodarze zdołali zwyciężyć kolejną odsłonę spotkania wiele mówiącym wynikiem 27:16. Wówczas jednak zaczęli wyraźnie słabnąć, choć wielu ich kibiców wolałoby przypisać to zapewne brakowi motywacji. Trzecią kwartę "Asy" również przegrały (17:11), lecz na ostatniej prostej już tylko i wyłącznie Mrągowo rozdawało karty. Kompletnie zdominowanie 4. odsłony (11:27) nie mogło jednak odmienić losów meczu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 79:66.

- Po cichu liczyliśmy na to, że uda nam się wywieźć zwycięstwo z Władysławowa, ale niestety się nie udało - przyznaje trener Sebastian Kaczmarski, będący jednocześnie najlepiej punktującym zawodnikiem w meczu po obu stronach (18 punktów).

- Trzy tygodnie przerwy od meczów poskutkowały dużą nieregularnością w grze. Mieliśmy naprawdę świetne akcje, jak choćby widowiskowy wsad Kamila Jeżewskiego. Przeplataliśmy je jednak fatalnymi błędami własnymi, które nie wynikały nawet z nacisku przeciwnika - kontynuuje szkoleniowiec.
- Władysławowo ponadto wzmocniło się wyraźnie kilkoma zawodnikami. Popisywali się dodatkowo wysoką skutecznością w rzutach "za trzy". Dobra ostatnia kwarta w naszym wykonaniu to przede wszystkim zmiana obrony i podkręcenie tempa gry z naszej strony. Niestety nie starczyło czasu, by odrobić wynik - mówi trener Kaczmarski.

Nasi koszykarze nie będą mieli zbyt wiele owego czasu również na rozpamiętywanie porażki i ewentualne poprawki. 14 stycznia w Mrągowie stawią się bowiem wiceliderzy - BAT Sierakowice.

- Ponownie nie będziemy występowali w roli faworytów, ale jesteśmy dobrej myśli. Jeśli tylko będzie walka, to jesteśmy w stanie ograć rywala. Zawsze dużo lepiej gra nam się przed własną publicznością - podsumowuje Mariusz Trupacz. Początek meczu o godzinie 13, zachęcamy do wsparcia "Asów" głośnym dopingiem.

Kamil Kierzkowski
k.kierzkowski@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5