Polskie dziewczyny lubią brąz!

2018-08-31 08:00:00(ost. akt: 2018-08-31 09:56:16)
Anna Puławska (druga od lewej) była najmłodszą z finalistek MŚ

Anna Puławska (druga od lewej) była najmłodszą z finalistek MŚ

Autor zdjęcia: Polski Związek Kajakowy/Polish Canoe Federation

KAJAKARSTWO/// — Chyba jeszcze nie mogę w to uwierzyć — mówi Anna Puławska z Mrągowa. Nasza utytułowana juniorka w portugalskim Montemor o Velho sięgnęła 24-26 sierpnia po drużynowy brąz mistrzostw świata seniorów w sprincie. Brawo!
Łącznie kadra Polski wywalczyła 6 medali: 3 srebrne i 3 brązowe. Niewiele brakowało, a w wyścigu K1 500 m, mrągowianka wywalczyłaby dodatkowy krążek. W starciu z najlepszymi kajakarkami świata, najmłodsza w stawce Ania uplasowała się na 4. lokacie. Płynąc jednak na tym dystansie wraz z Karoliną Nają, Heleną Wiśniewską i Katarzyną Kołodziejczyk, stanęła na 3. miejscu podium (K4 500 m).

— Każdy sportowiec mówi, że celuje w złoto. Jakie jednak, tak szczerze, miałaś nadzieje związane z mistrzostwami świata?
Anna Puławska: Nigdy nie lubiłam rozdawać medali już przed startem. Do każdych zawodów podchodzę poważnie i profesjonalnie. Staram się nie nakładać sobie niepotrzebnej presji. Które miejsce zajmę? Nie zadaję sobie takich pytań, tylko układam w głowie cały plan na wyścig. Tak, by - nawet jeśli nie będzie podium - mieć satysfakcję z dobrego wyniku.

— Tak było w wyścigu indywidualnym na 500 m?
— Dokładnie. Może się wydawać, że 4. miejsce jest dla sportowca tym najgorszym, bo tuż za podium. Często wystarczyłyby setne, by pójść wyżej. Uważam to jednak za dobre miejsce. Niedawno startowałam w juniorach, a dziś niemal na wyciągnięcie ręki mam światową czołówkę. To mnie najbardziej satysfakcjonuje. Myślę, że wykonywaną przeze mnie systematycznie pracą w tym sezonie udało mi się udowodnić, że liczę się w walce z koleżankami z całego świata.

— Wydaje się, że przyszłość należy do ciebie. W końcu byłaś najmłodszą z uczestniczek finału.
— Chciałabym i zrobię wszystko, by tak było. Po starcie nie miałam sobie nic do zarzucenia. Wyścig był poprawny. Ponoć lepiej gonić niż uciekać. Najlepsze zawodniczki świata już prawie dogoniłam. I będę je goniła dalej. Głównym moim celem jest obecnie olimpiada, która odbędzie się w 2020 roku w Tokio.

— Drużynowo wywalczyłyście brąz. Zadowolenie czy niedosyt?
— Raczej nie czułyśmy żadnego niedosytu. A przynajmniej ja. To mój pierwszy brązowy medal w rozdaniu seniorskich mistrzostw świata. Wcześniej wiedziałam już jak smakuje złoto mistrzostw świata, ale wśród juniorów. Teraz trofea leżą na znacznie wyższej półce, trudniej je zdobyć.

— Wasza 4-osobowa osada nie miała zbyt wiele wspólnych startów. Opłaciło się ryzykować przy roszadach?
— Tak, nasza czwórka była tak naprawdę "złożona" ledwie kilka tygodni przed główną imprezą. Zmiany jednak, jak widać, opłaciły się i przyniosły właściwe efekty.

— Dotarło już do ciebie, że jesteś medalistką seniorskich mistrzostw świata?
— Jestem bardzo szczęśliwa, ale... Chyba jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Dotrze to do mnie w pełni pewnie dopiero wtedy, gdy dojadę na Mazury i podzielę się swoją radością z najbliższymi. Dopiero wtedy poczuję się medalistką mistrzostw świata.

— Jakie plany na najbliższe dni?
— Jak mawiają: "wakacje - czas start" (śmiech). Jadę na tydzień do mojego pięknego Mrągowa, by wśród rodziny i przyjaciół "zresetować" głowę. Oderwać się nieco od sportu. Odkładam wiosło. Będzie tylko jeden powrót, bo czekają mnie jeszcze, nieco mniejsze i o innym charakterze, zawody w Brazylii.

— Co to dokładnie za impreza?
— W Rio de Janeiro organizowane są zawody promujące kajakarstwo. Dostałam zaproszenie, jako jedyna kobieta z "polskich kajaków". To bardzo miłe wyróżnienie. Jestem dumna, że będę mogła reprezentować tam nasz kraj.

— Co później?
— Później... Wracamy do budowania formy na przyszły sezon. Najbliższe starty, wszystko na to wskazuje, będą miały miejsce na początku kwietnia.

Rozmawiał Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5