Laurka dla nauczyciela [FELIETON]

2018-10-18 15:00:00(ost. akt: 2018-10-18 14:02:27)
Z archiwum Marii Klingsporn: Piotr Sobczyński, jedno z ostatnich zdjęć

Z archiwum Marii Klingsporn: Piotr Sobczyński, jedno z ostatnich zdjęć

Autor zdjęcia: archiwum M. Klingsporn

Gazeta Prawna podała, że wśród zawodów cieszących się największym zaufaniem społecznym, zawód nauczyciel zajął 3. miejsce. Ankieterzy CBOS przyznali ciału pedagogicznemu 8. lokatę. Jaki wpływ na człowieka wywiera to środowisko?
Nie zawsze przychylnie wypowiadamy się o polskim szkolnictwie. Ideałów nie ma. Pedagog to człowiek, z definicji prowadzący dziecko. To osoba, która ukierunkowuje młodą jednostkę, wspiera jej rozwój na rożnych płaszczyznach. Tak być powinno. W przeddzień kolejnego Dnia Edukacji Narodowej poprosiłam moich znajomych, w różnym wieku, o zastanowienie się i podanie nazwiska jednego, mrągowskiego nauczyciela, który wywarł pozytywny, trwały wpływ na ich życie. Tylko dwie osoby z kilkunastu nie potrafiły nikogo takiego wskazać. Wspomnienia były okazją do odświeżenia miłych chwil, tzw czasów „niebieskiego mundurka”.

Ktoś rozpoczął opowieść o pani Janinie Kozikowskiej nauczycielce przyrody w szkole podstawowej, potrafiącej zainteresować swoim przedmiotem słuchaczy. Była to osoba zawsze przygotowana, sprawiedliwie oceniająca, która lubiła uczniów i swoją pracę. Kiedy zwracała uwagę, robiła to w sposób kulturalny, bez podnoszenia głosu i krytyki. Opisano również wychowawczynię w klasach I- III Mariolę Kacpurę. Mówiono o niej, że nie należała ona do osób „słodkich”, jednak stwarzała ciepłą atmosferę, poczucie bezpieczeństwa. Przy niej małe dziecko czuło się w szkole dobrze. Przyciągała swoją osobą. Uczniowie odwiedzali ją jeszcze przez jakieś cztery lata, po tym jak ich uczyła. Chciało się do niej wracać.

Charyzmatyczni nauczyciele zostali również wyłonieni z grona polonistów. Wymieniono między innymi panią Danutę Szewczuk. Ceniono ją za ciekawe zajęcia, pasję do literatury, twórcze podejście do przedmiotu oraz aktorskie przedstawienie tematu. Wspominano że, na jej lekcjach było zawsze w wesoło. Zapamiętano cenną wskazówkę, że: „przyimki to części mowy, które mówią o nosie, pod nosem, za nosem, obok nosa, na nosie...” Wiesława Klawiatr objęła wychowawstwo klasy zaraz po studiach. Jako nauczycielka polskiego i opiekunka uczniów była, zaangażowana, otwarta i co najważniejsze - traktowała wychowanków z szacunkiem, jak osoby dorosłe. Niewątpliwie miała powołanie.

Starsze pokolenie wspomina kobietę pełna werwy, nietuzinkową Krystynę Brzozowską, nauczycielkę Przysposobienia Obronnego. Słynęła ona z wybitnych ripost i wypowiedzi. Miała sentencje, które obrosły legendą i weszły do kanonu mrągowskich wspomnień z szkolnych lat. Jej zaletą była determinacja aby dodać siły, energii i pewności siebie swoim uczniom. Była lubiana i kochała to, co robiła. Grono świeżych studentów stoi murem za nauczycielem języka angielskiego panem Piotrem Markowiczem, osobą wymagającą ale i dobrze uczącą, przyciągającą uczniów. Do dziś budzi on sympatię pośród swoich słuchaczy. Na jego lekcje chadza się chętnie. Wspomina się również nauczyciela matematyki Dariusza Borysa, to dzięki niemu ktoś polubił ten ścisły przedmiot i nauka sprawiała mu satysfakcję.

Dotychczas wymieniono kilku z wielu przedstawicieli tego zawodu, jednak zarysowują się już pewne prawidłowości. Klaruje się odpowiedź na pytanie: dlaczego kogoś pamiętamy, będąc już od dawna za murami jakiejś szkoły? Przede wszystkim ważne jest aby być odpowiedzią na czyjeś potrzeby. Liczy się zapewnienie komuś poczucia bezpieczeństwa, szacunku, poszanowania jego godności. Należy kochać uczniów. Kolejną sprawą wielkiej wagi jest oddanie temu, co się robi, posiadanie pasji, którą się zaraża innych. Uczniowie wyczuwają prawdę lub fałsz w człowieku, który czy tego chce, czy nie - wpływa na nich w ich najbardziej rozwojowym etapie życia. Trzeba coś sobą reprezentować mieć osobowość, która jak magnez przyciąga innych. Jeśli te i inne elementy napotkało się w jednym nauczycielu, to potem odwiedza się go, zachodzi się do niego na przerwach i utrzymuje się kontakty w dorosłym życiu.

Na koniec zostawiłam człowieka, który był jak wisienka na torcie. Ktoś mi powiedział, że osoba ta nie była jego nauczycielem. Będąc w mrągowskim L.O. odbierano to jako afront, było to zdarzenie krzywdzące. Każdy chciał być jego uczniem. Inna osoba podzieliła się ze mną refleksją, że ten nauczyciel: „był u mnie tylko raz na zastępstwie, a i tak po wielu latach wspominam jego osobę. Rozkochał mnie w sobie swoim ciepłem”. Nie była tu mowa o przystojnym młodzieniaszku. Piotr Sobczyński był wykładał matematykę. Potrafił tak nauczać, że niemal wszyscy go rozumieli. Jego uczniowie wspominają: „Był nauczycielem z powołania i z pasją. To było widać, słychać i czuć. Gdy się nie nauczyłeś, a on Cię zapytał, było Ci przykro, bo wiedziałeś ile serca ów nauczyciel włożył w nauczenie Ciebie. On był dla nas jak kochany dziadek. Ten starszy człowiek traktował nas, jak własne dzieci, a na jego cześć nazwano ulicę w Mrągowie”.

Drodzy nauczyciele niech tych kilku Waszych przedstawicieli pokaże Wam, że warto podejmować się trudu i pracy związanej z edukacją dzieci i młodzieży. My wiemy, że nie jest Wam łatwo, i że czasem dotykają Was krzywdzące opinie. Możecie zapisać się na trwale w serca Waszych uczniów i zostać nie tylko w ich pamięci ale nauczyć ich jak żyć, a ich wspomnienia po latach o Was będą najlepszą i najtrwalszą laurką z okazji Waszego Święta. Być może kiedyś, po latach któryś uczeń zawnioskuje, że i ku Waszej pamięci nazwą którąś z ulic w naszym mieście?

Agnieszka Beata Pacek

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5