Betonowy mur między prawem a rzeczywistością

2019-03-24 10:00:00(ost. akt: 2019-03-23 14:17:29)
Betonowy mur oporowy przy płocie Marioli i Grzegorza Czułado

Betonowy mur oporowy przy płocie Marioli i Grzegorza Czułado

PRAWO BUDOWLANE\\\ — Bo my nie chcemy zamieszania i nie chodzi nam o sensacje. Apelujemy tylko do dewelopera, żeby spojrzał co jest poza granicami jego budów. Przecież przyszli mieszkańcy też będą mieli problem — mówi Mariola Czułado, mieszkanka Mrągowa.
Kiedy 10 lat temu małżeństwo, Mariola i Grzegorz Czułado, zamieszkali w nowym domu przy ulicy Oficerskiej w Mrągowie, emocjom spełnienia i radości nie było końca. Piękny budynek w zabudowie szeregowej, za płotem niezabudowana skarpa z krzewami, drzewami i ze spadem w kierunku ich działki. Po drugiej stronie drogi szereg nowych domów, też w zabudowie segmentowej, a za nimi już tylko „kilka kroków” do jeziora. Centrum miasta, wszędzie blisko, promenada nad jeziorem i cisza. A, … i jeszcze spokojni i przyjaźni sąsiedzi. Żyć, nie umierać. Ale, żeby nie było „za pięknie”, za płotem, od czasu do czasu, odbywały się imprezy towarzyszące, wspomagane winem i biesiady piwne, wspomagane krzykami i bijatykami. Teren ten służył też , co prawda tylko nielicznym, za szalet miejski i wysypisko śmieci, ale to też był problem.

— Dlatego ubiegłoroczne zawiadomienie od Starosty Mrągowskiego o zamiarze budowy przez dewelopera z Mławy budynków bliźniaczych na skarpie za naszą granicą i na sąsiednich działkach, przyjęliśmy z ulgą i z nadzieją — mówi pani Mariola — ale nasza radość i radość naszych sąsiadów była krótka. Skończyła się w momencie przyjazdu spycharek i dużych wywrotek z ziemią. Baliśmy się, że nas zasypią, a w trakcie postępowania zwykłego, przed wydaniem pozwolenia na budowę nie można było odczytać zamiarów inwestora, co do zakresu zmian ukształtowania gruntu rodzimego i rozmiaru projektowanych budowli oporowych — przestała mówić, otarła wilgotne oczy i dopiero po chwili podjęła przerwaną wypowiedź:

— Przyjechały tony ziemi i zaczęto budować bezpośrednio na linii naszego ogrodzenia mur oporowy, podtrzymujący powstający nasyp. A, zgodnie z zatwierdzonym projektem budowlanym, mur miał powstać w odległości 1 metra od granicy naszej działki i od granicy działek naszych sąsiadów. Dlatego razem z sąsiadami zwróciliśmy się do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Mrągowie z prośbą o kontrolę budowy, bo, według naszej oceny mur oporowy wybudowano niezgodnie z lokalizacją i jest to samowola budowlana, podlegająca postępowaniu naprawczemu, polegającemu na powstrzymaniu budowy i doprowadzeniu do stanu zgodnego z projektem.

I stała się rzecz niepojęta. Organ nadzoru odmówił prowadzenia postępowania z powodu nieścisłości w zatwierdzonym projekcie budowlanym. Próbowaliśmy szukać pomocy dalej i jesienią ubiegłego roku zwróciliśmy się do Wojewody. Ten, z kolei, nie odniósł się do merytorycznych zarzutów, tylko stwierdził, że nie jesteśmy stroną w sprawie.

Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego utrzymał w mocy decyzję wojewody i stwierdził, że nie ma znaczenia stan faktyczny i, że zgodnie z projektem mur musi być zlokalizowany metr od naszej granicy, dlatego mieszkańcy nie są stronami w sprawie. Według mojej oceny, jest to robienie nas w, tak zwane, bambuko. Nie ma na to siły. Jesteśmy bezradni. Wiemy, że mur powinien być metr od granicy, a jest na granicy. Przecież ponad tym betonowym dwu i pół metrowym murem powstanie w przyszłości jeszcze normalny płot i w efekcie będziemy osłonięci 4-metrowym ogrodzeniem od świata i od światła, bez możliwości remontu, a nawet bez możliwości pomalowania swojego płotu od strony zewnętrznej, bo bezpośrednio przylega do niego betonowy mur. … I my w tej sprawie nie jesteśmy stroną? To jakieś cuda! — wypowiedziała z naciskiem ostatnie słowa pani Mariola i dodała:

— Bo my nie chcemy zamieszania i nie chodzi nam o sensacje. Apelujemy tylko do dewelopera żeby spojrzał, co jest poza granicami jego budów. Przecież przyszli mieszkańcy budowanych domów też będą mieli problem. A, może, ktoś spośród czytelników Kuriera wie jak go rozwiązać? — zapytała na zakończenie pani Mariola razem ze swoim mężem, Grzegorzem.

Przyłączamy się do apelu Marioli i Grzegorza Czułado i ich sąsiadów i prosimy o kontakt osoby, które doświadczyły muru nie do przebicia pomiędzy światem prawa, a światem rzeczywistym, żeby podzieliły się swoimi uwagami.

Zdzisław Piaskowski



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5