Ostatnia minuta, jeden karny i... MKS bez punktu

2019-04-18 15:55:06(ost. akt: 2019-04-19 13:38:25)

Autor zdjęcia: archiwum klubu

FUTBOL/// Elbląska murawa ewidentnie nie służy Mrągowii. Kolejna wyprawa podopiecznych trenera Tomasza Aziewicza po punkty do Elbląga zakończyła się fiaskiem. Niedzielna porażka boli tym bardziej, że remis znów był na wyciągnięcie ręki...
Pierwsza z prób mrągowian miała miejsce jeszcze w rundzie jesiennej (6 października). Żółto-czarni rzucili wówczas rękawicę Concordii Elbląg, czyli kompletnym dominatorom IV ligi (obecnie 12 punktów przewagi nad resztą stawki). I choć popularne "Słoniki" rozdeptywały rywala za rywalem, MKS na wyjeździe uległ minimalnie, bo ledwie 1:0.

W minioną niedzielę Mrągowię czekało łatwiejsze - przynajmniej teoretycznie - zadanie, gdyż w Elblągu ugościł ich drugi zespół miejscowej Olimpii (pierwszy gra w II lidze - przyp. K.K.), plasująca się w środku IV-ligowej stawki. Gospodarze mieli prawo czuć respekt przed MKS, ponieważ w rundzie jesiennej polegli w Mrągowie aż... 4:0.

Po pierwszym gwizdku stało się jednak jasne, że Olimpia - już przed własną publicznością - nie ma zamiaru dopuścić do podobnego blamażu. W głównej roli występował początkowo... wiatr, który ograniczał możliwość prowadzenia czysto technicznej gry. Trudne warunki nie przeszkodziły jednak MKS w wypracowaniu dogodnej sytuacji. Już w 6. minucie Sebastian Kowalski podał idealnie w tempo do Konrada Rusieckiego. Niestety, w tej konfrontacji "sam na sam" górą był stojący między słupkami Olimpii Adrian Prociw.

W "rewanżu" Mrągowia otarła się o stratę gola w 21. minucie. Klaudiusz Krasa strzelił z rzutu wolnego (ok. 17 metrów) na bramkę MKS. Futbolówka - niczym na flipperze - zaliczyła kilka rykoszetów. W rodzącym się, niebezpiecznym chaosie idealnie odnalazł się jednak Kamil Skrzęta, który zażegnał niebezpieczeństwo wybijając piłkę na aut.

Po zmianie stron gospodarze wrzucili wyższy bieg. Ciekawie wykorzystać silny wiatr spróbował w 50. minucie wspomniany Krasa. Bezpośrednie uderzenie z rzutu rożnego nie zaskoczyło jednak rozgrywającego dobre spotkanie Marcina Marszałka. Gdy wybiła 90. minuta, zdawało się, że świetne parady mrągowskiego golkipera pozwolą zachować mu czyste konto. Na 20. metrze pozornie niewielki błąd popełnił jednak wówczas Skrzęta. Futbolówka trafiła pod nogi Krasy, który wpadł momentalnie w pole karne Mrągowii. Praktycznie "stuprocentową" sytuację zdusił - faulując - Tomasz Jaroszewski. Piłkę na "jedenastce" ustawił następnie Mariusz Bucio. Wychowanek Błękitnych Orneta, choć młody, w kulminacyjnym momencie zdołał zachować zimną krew i - strzałem w środek bramki zmusił Marszałka do kapitulacji.

— Mrągowia to dobry zespół. Wiedzieliśmy co nas czeka. Przygotowaliśmy się na to, że mecz nie będzie łatwy — mówi Mariusz Bucio, strzelec zwycięskiej bramki. — Mocną stroną MKS były w tym meczu kontrataki. W drugiej połowie ten aspekt jednak nieco im przygasł — dodaje ornecianin.

Obrazek w tresci

fot. archiwum klubu

— Przebieg spotkania "wyznaczał" wiatr. W drugiej połowie drużyna Olimpii nas "cisnęła", jednak nie stwarzała sobie żadnych klarownych sytuacji do strzelenia gola — mówi trener Tomasz Aziewicz. — Niektórzy mogli odnieść wrażenie, że było groźnie, ale tak do końca nie było. Bramkę straciliśmy w ostatniej akcji meczu, po dwóch indywidualnych błędach. Dzisiaj (14 kwietnia) nie zagraliśmy tego, co prezentujemy zawsze. Szkoda niewykorzystanych sytuacji z początku meczu. Wtedy spotkanie potoczyłoby się zupełnie inaczej — podsumowuje szkoleniowiec, który 20 kwietnia poprowadzi swój zespól na wyjeździe przeciw Mamrom Giżycko.

Będzie się o co bić, ponieważ obie ekipy sąsiadują ze sobą w tabeli. Mrągowia z 36 punktami plasuje się na 5. miejscu, natomiast giżycczanie - z 2 "oczkami" straty - okupują 6. lokatę.

A-klasa na +

Dwa szczeble ligowe niżej, w klasie A, zeszły weekend przyniósł kibicom powiatu mrągowskiego nie tylko dwa widowiskowe triumfy, ale dodatkowo i derby.

W sposób szczególny 3 punkty smakowały w Pieckach. Liderzy z miejscowego Żagla 13 kwietnia odpierali atak czyhających na 1. miejsce w stawce piłkarzy Kowalaka Kowale Oleckie (2. miejsce w stawce, przed meczem ledwie 1 punkt straty). I robili to na tyle skutecznie, że rywalom przyszło opuścić Żagiel Arenę przy mówiącym wiele rezultacie 4:1 (po dwie bramki strzelili Kulig i Puławski).

— Pokonaliśmy wicelidera, ale zagraliśmy przeciętny mecz. Mało było gry piłką, za to dużo walki i gry czysto fizycznej. Na szczęście okazaliśmy się w tych aspektach lepsi — mówi Adrian Berk, obrońca Żagla. — Warto dodać, że pole manewru trenera Andrzeja Kłosowskiego było dość ograniczone. Graliśmy bez Majaka i Rzemyka, dotychczas naszych podstawowych graczy. Problemy z kontuzjami mieli ponadto Ciszewski i Bastek. Nie zabrakło natomiast... kibiców. Pojawiło się ich blisko 200. Bardzo nas to motywuje i cieszy. Liczymy, że "moda" na Żagiel pomoże nam nie tylko w zbieraniu punktów, ale i dalszym rozwoju klubu — dodaje prezes KSŻ.

Potężną dawkę emocji przynieść miało i starcie "sąsiadów". Jak się jednak okazało Fala Warpuny, grając u siebie, nie dała większych szans Salętowi Boże (3:0). Tym razem snajperów wyręczyli pomocnicy: Wojciech Trzciński, Adam Saraczyn oraz - po fenomenalnym strzale głową - Jacek Wójcik.

— Mecz był zdecydowanie jednostronny. Tylko brak skuteczności naszych napastników zdecydował, że spotkania nie zakończyliśmy jeszcze większym zwycięstwem — słyszymy w obozie Fali. — Na uwagę zasługuje debiut w szeregach seniorów Gabriela Wójcika, który w drugiej połowie zmienił kontuzjowanego Łukasza Gadomskiego. Dzięki temu mieliśmy do czynienia z sytuacją, że przez kilkadziesiąt minut, na tej samej murawie, do jednej bramki grał ze swym ojcem Jackiem — podsumowują zawodnicy.

Z przyzwoitej strony zaprezentował się w minioną niedzielę i Kłobuk Mikołajki, który rozprawił sie dość gładko na wyjeździe (0:3) ze Startem Kruklanki. Teraz mikołajczan czeka "świąteczna pauza", gdyż planowane na Wielką Sobotę spotkanie z Redutą Bisztynek rozegrali 31 marca (wygrali aż 6:1). Zawodnicy pozostałych a-klasowych drużyn będą mieli jednak "alibi", by wyrwać się z domu w trakcie wielkanocnych przygotowań. Fala Warpuny wyruszy na wyjazdowy bój z Jurandem Barciany, Salęt Boże ugości u siebie Start Kruklanki, a Żagiel Piecki sprawdzi się w Piszu z miejscowym Mazurem.

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5