Kowboje szaleli w mieście. Było dziko, jak to w Mrągowie

2019-08-02 20:04:56(ost. akt: 2019-08-04 14:50:37)

Autor zdjęcia: KM #Reset Szczytno

BIEGI EKSTREMALNE/// Czwarta edycja zbierającego dobre recenzje Biegu Kowboja za nami! 27 lipca przeszło 200 ucharakteryzowanych "westernowo" śmiałków zmierzyło się w Mrągowie nie tylko z rywalami, ale i z najeżoną przeszkodami trasą.
Lata temu, przed pilotażową edycją, w Mrągowie zastanawiano się czy narodziny kolejnego cyklu biegów ekstremalnych w naszym regionie są nie tylko możliwe, ale i mają sens. — My go widzieliśmy, choć wielu miało inne zdanie. Pamiętam, że jeździliśmy często rywalizować do innych miast. I dziwiło nas to, że liczące blisko 20 tysięcy mieszkańców miasto nie miało swojej odpowiedzi na m.in. Runmageddon — wspomina Tomasz Kalinowski, główny organizator.

Brygada Kaliniak Team postanowiła jednak zaryzykować i... po minionej sobocie jakichkolwiek wątpliwości nikt już mieć nie powinien. Dopisało bowiem wszystko: i pogoda, i sponsorzy, i kibice, i frekwencja na liście startowej.

— Cieszy nas to, że o Biegu Kowboja słychać coraz dalej. Do Mrągowa zjechali się głównie oczywiście biegacze z naszego regionu, ale nie zabrakło i ekip z innych, odległych stron Polski, jak np. ze Śląska — przekonuje popularny "Kaliniak".

Dużym plusem imprezy wydaje się być także tradycyjne zaufanie, którym obdarzyli ją... najmłodsi. Blisko 90 "małych kowbojów" - uzbrojonych w uśmiechy od ucha do ucha i doping rodziców - walczyło z oddzielną, przygotowaną specjalnie dla nich trasą.

Uśmiechów nie brakowało i podczas 6-kilometrowego wyzwania dorosłych. Choć czasem, przy najtrudniejszych przeszkodach, mogło się wydawać, że był to "uśmiech przez łzy". Organizatorzy zgodnie z tradycją "przeczołgali" uczestników... i to dosłownie. Poza grząskim piachem uzbrojonym w zasieki z drutu kolczastego, śmiałkom przyszło pokonać m.in. liczne ścianki, wspinać się po linie (zawieszonej m.in. na specjalnie ściągniętej na tę okoliczność koparce) czy przedzierać się przez ok. dwumetrowe doły. Na niektórych odcinkach trzeba było zmierzyć się z tytułowymi kowbojami, którzy dwoili się i troili, byleby tylko nie pozwolić biegaczom "beztrosko" ich minąć. Panujące upały sprawiły natomiast, że z westchnieniem ulgi witane były przeszkody związane z wodą.

Triumfatorami tegorocznej odsłony Biegu Kowboja zostali... wszyscy. Organizatorzy zrezygnowali bowiem w tym roku ze zwyczajowego "podium", a medale trafiły w ręce każdego z uczestników.

— Trasa nas nie zaskoczyła, bo... jak zawsze była świetnie przygotowana — stwierdził po minięciu linii mety Jarosław Kordek, "oficer prasowy" 15-osobowej drużyny morsów z klubu #Reset Szczytno. — Na uwagę zasługują jednak właśnie medale, które były wyraźnie lepsze jakościowo. To bardzo miła pamiątka, która będzie nam przypominała, że... wszystkie drogi prowadzą do Mrągowa. Czekamy więc już na kolejną edycję Biegu Kowboja — podsumowuje popularny "Dziadek Mors".

KK

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5