Z nieśmiałej, cichej, wątłej dziewczyny stałam się pewną siebie kobietą gotową na podbój świata [ROZMOWA]

2019-10-28 18:00:00(ost. akt: 2019-10-28 16:42:25)
Na Mistrzostwach Polski Hardstyle Kettlebell 2019 mrągowianka zajęła czwarte miejsce

Na Mistrzostwach Polski Hardstyle Kettlebell 2019 mrągowianka zajęła czwarte miejsce

Autor zdjęcia: Jarek Popielarczyk

Ma normalną pracę, dzieci, życie prywatne. Ma też pasję, która doprowadziła ją prawie na podium Mistrzostw Polski. Zmieniła również jej patrzenie na życie. O treningach, konsekwencji i walce z przeciwnościami opowiada Katarzyna Sekuła
— Co trzeba zrobić, żeby pojechać na Mistrzostwa Polski i zająć czwarte miejsce?
— Przede wszystkim trzeba podjąć decyzję i poważnie potraktować takie wyzwanie. To wiele miesięcy ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń. Ale celem jest tytuł Mistrza Polski więc warto. Pierwszy raz zdecydowałam się żeby zobaczyć na jakim poziomie jestem, tak trochę dla zabawy, dla zdobycia doświadczenia. Z roku na rok jest coraz lepiej. A jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. W tym roku czwarte miejsce, a być może w przyszłym będzie podium.

— Oglądam Twoje filmiki i przyznam, że jestem pod wrażeniem. Z pozoru nie wyglądasz na tak silną kobietę?
— Jak to pozory mylą. Tak naprawdę nikt z nas nie wie ile drzemie w nas siły. Odpowiednio dobrane ćwiczenia i poznanie swojego ciała pozwala wydobyć ogromne pokłady siły i energii. Na co dzień używamy tylko ułamka tego czym dysponujemy w rzeczywistości. Treningi z kettlebell pozwalają wydobyć tę siłę i umiejętnie wykorzystać w różnych, czasem ekstremalnych sytuacjach.

— Ćwiczenia fizyczne swoją drogą, ale chyba wiele musi się dziać w Twojej głowie?
— To prawda. Jak każdy mam problemy życia codziennego mniejsze i większe. Bycie samotną mamą dwójki nastolatków, odpowiedzialna praca, często problemy finansowe nie zawsze pozwalają wstać rano z uśmiechem na ustach. Podczas treningu nie myślisz o niczym tylko skupiasz się na tym, co robisz, na ciężarze, na oddechu, na napięciu. Nie ma miejsca na błąd. Ćwiczenia dają ujście temu, co siedzi w głowie. Godzina treningu i wszystko staje się bardziej proste. Zmienia się sposób myślenia, podejście do problemów. Stajesz się silny nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. To takie lekarstwo na stres.

— Solidne podejście do ćwiczeń to również szereg wyrzeczeń? Jak sobie radzisz w tej kwestii z dyscypliną?

— Staram się mieć plan. Bez tego nie dałabym rady pogodzić wszystkich obowiązków. Chociaż trzymanie się go jest dla mnie bardzo trudne.

— Utrzymanie diety i regularnych treningów jest prostą sprawą?
— Treningi stały się dla mnie częścią codziennego życia, więc to taki priorytet. Tym bardziej, że jestem instruktorem. Muszę świecić przykładem. Jeśli nie mogę zrobić treningu z kettlami, bo na przykład nie mam kettli, to zamieniam go na coś co jestem w stanie wykonać bez nich. Można biegać, spacerować, ćwiczyć z masą własnego ciała, w ogóle się ruszać. Jest masa możliwości. Jeśli chodzi o diety… hmm podziwiam ludzi, którzy je stosują. Jeszcze nigdy żadnej nie zastosowałam. Jem zdrowo i z umiarem. I myślę, że to wystarczy. Oczywiście czasem się zdarzy jakiś pączek, czy pizza ale to nie jest nagminne.

— Co Cię motywuje?
— Kiedyś motywowało mnie samopoczucie po treningu i efekty. Na każdy czekałam z niecierpliwością, bo to jak się czułam po godzinie dźwigania jest niewyobrażalne. Pełna energii i szczęśliwa. A jeszcze jak padł jakiś nowy rekord. Poza tym patrzyłam w lustro i widziałam to, co się dzieje z moim ciałem. Gdy z nieśmiałej, cichej, wątłej dziewczyny stawałam się pewną siebie kobietą gotową na podbój świata. Brzmi niewiarygodnie ale kto zna mnie osobiście to wie jaka zmiana nastąpiła w moim życiu.
Teraz, kiedy sama zaczęłam stawiać kroki jako trener/instruktor motywacją dla mnie są moi studenci, których uczę. Świadomość, że robię coś ważnego, że im pomagam, że wracają na kolejne treningi. Poświęciłam temu ogromnie dużo czasu i nie jest to czas zmarnowany. Nadal się uczę bo to dla mnie nowe. Ale mam wielu przyjaciół i wsparcie od nich. To też mnie motywuje do działania i kontynuowania tego co zaczęłam.

— Jak to wszystko godzisz? Bo przecież masz tzw. „normalną” pracę czy też życie prywatne, rodzinę?

— Zawsze mówię, że dla chcącego nic trudnego. Kwestia organizacji i dogadania się z koleżankami w pracy. Na szczęście widzą jakie to dla mnie ważne i idą mi na ustępstwa, za co serdecznie dziękuję. Dzieci już są duże. Rozumieją moje pasje.

— Jak twoi bliscy reagują na to co robisz?
— Kibicują mi. Chociaż nie raz się spotkałam, że pukali się w czoło widząc co robię. Ale zdecydowanie większość kibicuje. To miłe i budujące. Wiem, że nie jestem sama i mam wsparcie od rodziny i przyjaciół. Zupełnie obce osoby mówią, że podziwiają i trzymają kciuki.

— Mam wrażenie, że coraz więcej kobiet garnie się do uprawiania sportu? Od czego ty zaczynałaś?
— Dobre pytanie. Otóż ja zaczynałam od zera. Nie uprawiałam żadnego sportu. Cztery lata temu weszłam na zajęcia Hardstyle Kettlebell do nowo powstałego klubu CKB Mrągowo i zostałam. Potrzebowałam zrobić coś pożytecznego dla siebie. Nie myślałam wtedy, że tak mnie to wciągnie. Poszłam chociaż nie wiedziałam co to jest. Oczywiście pomyślałam jak większość, że jak będę dźwigać, to się rozrosnę i zamienię wielką babę ale Kamil (nasz trener) zagwarantował, ze to tak nie działa. Moje życie zmieniło się diametralnie. Jestem dobrym przykładem, że w każdym wieku można zacząć uprawiać sport. Chociażby dla lepszego samopoczucia i wyglądu oczywiście..


— Nie wiem, mogę się mylić, ale mam wrażenie, że widok ćwiczących pań motywuje również panów?

— Mam nadzieję, że tak jest. Ale to pytanie do panów.

— Są jednak tacy, którzy nie traktują kettlebell jako „poważnego” sportu?
— Haha To zapraszam na trening. Hardstyle Kettlebell jest bardzo dobrym uzupełnieniem do wszystkich sportów. Coraz większa liczba sportowców z różnych dziedzin sportu sięga po kettle w certyfikowanych klubach StrongFirst, gdzie pod okiem wykwalifikowanych instruktorów poprawiają wydolność i siłę, bez niepotrzebnego zwiększania masy ciała. I nie ważne czy jest to zawodnik MMA czy tancerka Pole Dance. Efekt jest bardzo szybki. Odważniki to taka przenośna siłownia. Skutecznie budują siłę, poprawiają krążenie. Trening z nimi poprawia proporcje tkankowe ciała. Zapewnia utratę tkanki tłuszczowej. Pozwala na skrajny rozwój ogólnej formy fizycznej. I to poświęcając tylko dwie godziny w tygodniu. Myślę, że to brzmi raczej poważnie.

— Jak „scena” kettlebell wygląda w Mrągowie? Jest zainteresowanie?

— W Mrągowie jesteśmy od czterech lat jako Centrum Kettlebell Mrągowo. Początki nie były łatwe. Jest cała masa klubów i siłowni. Jednak nas wyróżnia fakt, że to nie tylko trening ale też poprawa stylu i jakości życia. Zaczynamy od podstaw, które są najważniejsze, czyli prawidłowa postawa, oddychanie, napięcie, świadomość ciała. Zanim damy do ręki odważnik uczymy jak nie zrobić sobie krzywdy. Pracujemy w małych grupach, dzięki czemu mamy możliwość skupić się na każdym Studencie Siły. To ważne, bo ludzie lubią być w centrum zainteresowania swojego trenera. Taki trening niemalże indywidualny. Teraz nie ma dnia, by ktoś nie pytał o zajęcia. Cieszę się, że ludzie mają coraz większą świadomość tego, czym się zajmujemy i dlaczego to robimy. I chętnie przychodzą na zajęcia.

— Co ten sport zmienił w tobie? W twoim życiu, sposobie myślenia, patrzenia na siebie i na otoczenie?
— Przede wszystkim uwierzyłam w siebie i własne możliwości. Do tej pory stawiałam siebie na szarym końcu. Teraz wiem, że to był straszny błąd, bo to jak się czuję odzwierciedla się na innych płaszczyznach życia codziennego. Nauczyłam się „wyłączać” złe myśli. Gdy masz odważnik nad głową, nie ma miejsca na nic innego. Jesteś tylko ty i on. Skupiasz się na tym co robisz. Poznałam ducha rywalizacji. Ale takiej zdrowej rywalizacji. Nauczyłam się cierpliwości. Nic nie przychodzi łatwo. Trzeba czasu i pracy aby coś osiągnąć. Polubiłam się. Poznałam swoją wartość. No i mam cel. Chcę być najlepsza w tym co robię i zarażać innych swoją pasją. Wiem, że trudno jest zacząć ale jak już się to zrobi, to nie można skończyć. Efekt jest gwarantowany.

Wojciech Caruk


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5