Czos czystszy dzięki społecznikom [ROZMOWA]

2020-12-10 17:10:00(ost. akt: 2020-12-10 17:35:48)
To tylko niewielka część tego, co udało się wyciągnąć przez cztery soboty

To tylko niewielka część tego, co udało się wyciągnąć przez cztery soboty

Autor zdjęcia: Anida Keller

Znaki drogowe, sedes, płyta winylowa. Takie "skarby" kryje w sobie jezioro Czos. Na szczęście dzięki inicjatywie kilku młodych ludzi, pasjonatów nurkowania część zalegających w akwenie śmieci została sprzątnięta. To jednak nie będzie koniec
O działaniach prowadzonych przez nurków przez cztery listopadowo-grudniowe soboty opowiedział nam Dorian Keller.

— Skąd pomysł na taką akcję?
— Nurkowanie to nasza pasja. Kochamy schodzić pod wodę. Jednak widok, jaki tam zastajemy potrafi zagotować krew w żyłach. Dna mazurskich jezior pozostawiają wiele do życzenia, a naszym życzeniem było oglądania tam fauny i flory w jej naturalnej postaci.

Postanowiliśmy przyłożyć się do rozwoju nurkowania w naszej miejscowości oraz zwiększenia bezpieczeństwa osób pływających w naszych akwenach. Gdyby ludzie byli świadomi co znajduje się pod powierzchnią to nigdy nie zdecydowaliby się na wybór tego miejsca.

Akcja miała na celu po pierwsze promocję regionu jako nadającego się do sportów nie tylko NA ale i POD-wodnych oraz zwiększenie świadomości ludzi, którzy bezmyślnie działają wedle zasady „co z oczu to z serca”. Przyczyniają się do zanieczyszczania zbiorników wodnych wyrzucając do nich nie tylko śmieci, ale również urządzenia gospodarstwa domowego oraz części samochodowe. Samych opon wyciągnęliśmy kilkadziesiąt. Nakręciliśmy dwa filmiki pokazujące co leży na dnie jezior, można je obejrzeć na fb Mrągowo Miasto Ludzi Aktywnych. Mamy nadzieję, że po obejrzeniu tych filmów, każdy zastanowi się dwa razy zanim wyrzuci coś do jeziora.

Obrazek w tresci

fot. Anida Keller

— Trudno było zebrać chętnych do udziału w tej inicjatywie?
— Pasjonatów nurkowania w naszym regionie jest sporo, więc nurkowie sami się zgłaszali. Każdy z nich ma świadomości tego co się dzieje na dnie jezior i wiedzą, że mimo chęci samodzielnie ciężko jest oczyszczać jeziora – ze względów technicznych.

— Rozwiejmy wątpliwości – to akcja społeczna czy ktoś wam za to zapłacił?
— Jest to akcja w ramach Mrągowskiej Inicjatywy Lokalnej. Otrzymaliśmy środki od samorządu miejskiego, które pokryły koszty tankowania butli do nurkowania i zakup rękawic i worków, które posłużyły do wyciągnięcia śmieci z jeziora.

— Kto oprócz nurków przyłączył się do akcji?
— Ku naszemu zdziwieniu było dużo osób. Część pomagała na lądzie, ale sporo też wspomogło publikując, udostępniając i rozpowszechniając w mediach społecznościowych naszą akcję, efekty sprzątania oraz nasze apele o to by dbać o środowisko. To też na pewno przyczyni się do zwiększania świadomości niektórych ludzi.

Oprócz nurków był WOPR, mrągowska policja, Urząd Miasta, burmistrz, fotografowie, reporterzy, rodzina, przyjaciele i miejscowi, który pomagali w wyciąganiu na ląd cięższych przedmiotów z jeziora.

— Jakie rzeczy najczęściej wyciągaliście z dna Czosu? Jakie są najbardziej oryginalne „znaleziska”?
— Głównie butelki, puszki i plastiki oraz sporo opon. Do oryginalnych znalezisk należy torebka z zawartością i dokumentami, która została skradziona lata temu i wrzucona do jeziora oraz sedes, znak drogowy, płyta winylowa, metalowy dzbanek na herbatę, deskorolka a nawet kosze na śmieci..Odnaleźliśmy właścicielkę dokumentów, oddaliśmy jej dokumenty, chociaż straciły już ważność.

Najbardziej przerażającym znaleziskiem był metalowy kątownik z betonem u podstawy, trzy metry od pomostu. Nie chcę sobie wyobrażać, co by się stało gdyby ktoś wskoczył na niego na główkę.

— Udało się wam natrafić na „zagubiony” czołg? Niektórzy twierdzą, że taki w Czosie zatonął w 1945 roku...
— Naszym rejonem, na którym się skupiliśmy były głównie kąpieliska i okolice pomostów, gdzie jest w sezonie jest najwięcej osób. Myślimy, że ówczołg „zagubił się” po drugiej stronie jeziora, więc może następnym razem go poszukamy.

— Dlaczego wybraliście akurat jezioro Czos?
— Zanim wpadliśmy na pomysł z tą społeczną inicjatywą to nurkowaliśmy w różnych jeziorach Mazu. Zobaczyliśmy, że Czos, który jest najchętniej odwiedzanym kąpieliskiem tego rejonu – staje się również najchętniej zanieczyszczanym przez ludzi zbiornikiem.

— Czy planujecie kontynuację akcji, np. na innych mrągowskich jeziorach?
— Akcja na pewno będzie kontynuowana za rok, ale nie podjęliśmy jeszcze decyzji, które to będzie jezioro. Prosimy więc mieszkańców o zgłaszanie chęci do działania i propozycji oraz potencjalnych miejsc, które potrzebują naszej interwencji. Zgłaszać można do Urzędu Miasta, a my dalej z chęcią będziemy działać i pomagać.

Wojciech Caruk



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5